wtorek, 28 stycznia 2014

Drugi

Początek następnego dnia nadszedł w mgnieniu oka. Dziewczyna ledwie zamknęła oczy, a nadszedł czas iść do nowej pracy. Niechętnie wstała z łóżka i podeszła do okna. Co prawda było jeszcze ciemno, lecz płatki śniegu, które swoją bielą przystrajały miasto czyniły cuda. Sprawiały, że widać było najmniejszy szczegół za oknem. Blondynka założyła ciepłą bluzę z nadrukiem, szare rurki i do tego czapkę z daszkiem. Następnie udała się do salonu i przy porannej porcji programów informacyjnych zatopiła usta w gorącym latte. Szybko dołączył do niej Xavier. Wszedł do salonu w samych bokserkach i bez żadnego słowa zabrał się za robienie śniadania. Wyciągał wszystkie potrzebne składniki i niczym prawdziwy szef kuchni połączył je w zgrabną całość.
- Jadę później na stadion. - obwieścił nagle, wykładając gotowe naleśniki na talerz. Polał je miodem i zasiadł do uczty, podsuwając jedną porcję matce.
- Sam? Po moim trupie. Jesteś zdecydowanie za mały. - odparła chłodnym tonem, wlepiając wzrok w dzieło syna.
- Na gotowanie ci jestem dość duży, ale iść w miejsce, które tyle dla mnie znaczy to już nie. No ku*wa! - uderzył pięścią o stół, dając wyraz swojej wściekłości.
- Xavi, chyba coś ci mówiłam o używaniu takich słów! - upomniała go natychmiast. - Zjedz śniadanie i do szkoły, nie chcę słyszeć żadnej dyskusji. W przeciwnym razie możesz pożegnać się z kieszonkowym. - dodała pod nosem, z całej siły wbiła widelec w danie i wzięła do ust pierwszy kęs.
- W dupie mam twoje kieszonkowe! To było moje marzenie! - krzyknął do niej. Rzucił sztućce na stół i naburmuszony poszedł do swojego pokoju. Dziewczyna poczuła silne ukucie w sercu. Znów zachowała się jak potwór bez uczuć. A może naprawdę już się nim stała? Zawsze starała się zapewnić małemu wszystko, co najlepsze, ale może gdzieś pod drodze zgubiła to co najważniejsze? Otarła łzę, która nierównym torem spływała po jej policzku i spojrzała w stronę zegarka. Ten jednoznacznie wskazywał, że czas było jechać pracować. W pośpiechu ubrała buty oraz kurtkę i po chwili siedziała już z synem w starym Oplu. Chłopiec całą drogę nie odezwał się do niej nawet raz. Smutnym wzrokiem obserwował ludzi za szybą. Dopiero pod szkołą rzucił krótkie "Cześć" i odszedł w kierunku nowych znajomych. Portugalka westchnęła cicho i odjechała na miejsce spotkania z klientem, któremu miała pokazać stary dworek za miastem. Gdy dotarła na miejsce była już niestety nieźle spóźniona. Zamożna para klientów nerwowo chodziła wokół swojego drogiego auta. Gdy ją zobaczyli natychmiast otrzymała pogardliwe spojrzenie.
- No ile można czekać? Będę zmuszona przekazać informację o Pani punktualności Robertowi. To mój dobry znajomy i na pewno dołoży wszelkich starań, by w jego firmie ludzie pracowali należycie. - wygłosiła wysoka brunetka, która na przekór pogodzie miała na sobie jedynie krótką mini i białe futerko, które sięgało zaledwie do pępka.
- Przepraszam najmocniej, ale są korki i musiałam jeszcze odwieźć syna do szkoły, niech Pani mnie zrozumie. - próbowała jakoś wyjaśnić wszystko kobiecie, lecz ta jedynie parsknęła głośnym śmiechem i pociągnęła męża do środka domu.
- Przejdźmy do interesów. - wycedziła nieznośna tapeciara. Blondynka skinęła głową i uznawszy, że konwersacja z nią nie ma sensu zrobiła jak chciała. Poszła za małżeństwem i pokazała im każdy kąt mieszkania. Nieco otyły mężczyzna wydawał się bardzo zadowolony, lecz kobieta ciągle miała jakieś "ale". A to meble zbyt wiejskie, a to podłoga za głośno skrzypi. W każdym przedmiocie znalazła jakąś wadę.
- A jaka jest cena tej posiadłości? - zapytał jej mąż, kiedy w końcu doszli do końca wycieczki.
- Cena jest bardzo atrakcyjna. Jedynie 3 mln, a biorąc pod uwagę, że to zabytek naprawdę warto przemyśleć zakup. - odparła z serdecznym uśmiechem.
- Kochanie, ale tutaj śmierdzi. Na pewno ktoś tu umarł, a ona chce nas po prostu oszukać! Nie wygląda kompetentnie.  - stwierdziła naburmoszona milionerka, patrząc z odrazą na starą kanapę, która rzeczywiście nie wyglądała najlepiej.
- Spokojnie, wszystko można wysprzątać . - wymamrotała Portugalka, która miała coraz bardziej dość swojej klientki.
- Jeszcze mam to sprzątać?! - pisnęła obruszona.
- Ależ skąd. Tak piękna posiadłości niczym sobie nie zasłużyła na takie tortury z Pani rąk. Choć i tak wątpię, że umie Pani obsługiwać taki cud techniki jakim jest miota. - posłała jej szeroki uśmiech i z zaciśniętymi pięściami ruszyła w stronę wyjścia. Usłyszała jeszcze tylko śmiech faceta i marudzenie kobiety, lecz miała to już gdzieś. Wsiadła do swojego Opla, trzasnęła z całej siły drzwiami. Dopiero gdy odjechała uświadomiła sobie jaką głupotę zrobiła. Wtedy jednak było już za późno.

Dla syna blondynki ten dzień był równie ciężki. Pierwszy raz w nowej szkole okazał się kompletnym dnem. Skompletował 5 jedynek, oberwał na dzień dobry od starszego chłopaka, a gratis spóźnił się na autobus powrotny i musiał wrócić pieszo. Gdy w końcu wrócił do domu rzucił brudny plecak przed siebie, co spowodowało upadek kilku kartonów, których wcześniej nie rozpakowali. Chłopiec jednak nie przejął się tym ani trochę. Wzruszył ramionami,  wziął z lodówki sok pomarańczowy i usiadł przed telewizorem. Bałaganem jaki zrobił zainteresował się dopiero gdy zauważył, że z jednego z kartonów wypadł album ze zdjęciami. Podszedł bliżej i szybko rozpoznał, że jest on bardzo stary. Położył znalezisko na stoliku i ostrożnie otworzył. Z albumu wysypało się mnóstwo zdjęć, których bohaterką była jego mama. Na większość była bardzo młoda i bawiła się z jakimś chłopcem. Nastolatek nigdy wcześniej nie widział zdjęć matki z tego okresu, ale czuł, że ten chłopiec jest mu dziwnie znajomy. Chwycił zdjęcie i pognał do swojego pokoju po laptopa. Wpisał w Google kilka haseł i był już pewny tożsamości kompana Shanti. Xavi wciąż jednak nie mógł zrozumieć dlaczego matka nigdy nie mówiła mu o znajomości z tym człowiekiem. Przecież na tych zdjęciach wyglądali na tak sobie bliskich..
- Może znasz mojego tatę. - powiedział sam do siebie, ocierając swoją łzę, która wylądowała na twarzy chłopca ze zdjęcia. Nastolatek postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Wysypał z szkolnego plecaka wszystkie książki, a zastąpił je ubraniami i obrazkiem spod łóżka, który traktował niczym świętość. Następnie ubrał ciepłe ubrania i wyszedł z mieszkania z zamiarem dotarcia do samego Madrytu. Zostawił mamie kartkę, by nie musiała się o niego martwić i wyruszył w swoją podróż ku prawdzie. Nie miał żadnego planu, ale wiedział, że jeśli jest choć cień szansy na odnalezienie ojca to musi go wykorzystać.

Blondynka wróciła na miejsce kilka godzin później. Wściekła na siebie samą i do tego bezrobotna. Próbowała przekonać szefa jakimkolwiek sposobem, lecz ten wydawał się mieć serce z kamienia. Zrezygnowana kobieta doczłapała się do mieszkania i już od samego progu poczuła, że coś jest nie tak. Xaviego, który powinien już wrócić ze szkoły nigdzie nie było, a do tego ten bałagan. Rozejrzała się uważnie i szybko dostrzegła kartkę, która wisiała na lodówce. Podeszła bliżej i przeczytała wiadomość, która sprawiła, że ledwo ustała na nogach. "Wrócę gdy znajdę ojca, nie martw się o mnie. Kocham cię!", to właśnie te słowa pozostawił jej syn. Trzęsącymi dłońmi złapała za telefon i wykręcił numer policji. Starsza kobieta w słuchawce kazała jej poczekać chwilę. Blondynka jeszcze raz rzuciła oko na całe mieszkanie i dostrzegła zdjęcia, które przykrywały prawie cały stół. Poznała je od razu. Właśnie stało się to czego bała się najbardziej.
- Cristiano.. - powiedziała drżącym głosem, ściskając w ręku stary kawałek papieru.

7 komentarzy:

  1. To było pewne, że młody się dowie o Crisie... Na co ona liczyła? Może jej pomoże, może jej życie jakoś się ułoży! Może...

    Cóż, czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że Shanti powinna wszystko rzucić w cholerę i jak najszybciej udać się do Madrytu. Przynajmniej ma pewność gdzie może znaleźć syna. W pewnym sensie sama jest sobie winna, nie powinna ukrywać prawdy o ojcu swojego dziecka. Mam nadzieję, że jakoś się to ułoży.
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. No i akcja się rozkręca .Mam nadzieję że nic się małemu nie stanie, i odnajdzie ojca :)
    A Shanti powinna jechać za synem gdy już się zorientował gdzie ma miał zamiar jechać mały :)
    Rozdział cudowny :)Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Młody musi znaleźć ojca. Jestem taka ciekawa jego reakcji.
    Czekam na kolejny,a tymczasem zapraszam do mnie na nowość http://co-z-nami-bedzie.blogspot.com/2014/01/jesli-zwatpisz-choc-jeden-raz-jesli.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby Xavi znalazł Crisa i nic mu się nie stało
    Shanti powinna jechać do Madrytu i wszystko wyjaśnić
    Super rozdział
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  6. zgadzam sie z poprzedniczkami
    Shanti powinna pojechać do Madrytu

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne, powinna pojechać do Madrytu. Akcja się rozwija :D
    Czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń