Barcelona, 5 stycznia 2014 r.
Niektórzy wraz z nowym rokiem wmawiają sobie tzw. postanowienia noworoczne. Przeważnie to czysta fikcja, lecz przynajmniej w przypadku blondynki było inaczej. Wraz z nadejściem nowego roku stary, dobry Paryż zamieniła na słoneczną Barcelonę. Na początku jej uczucia odnośnie tego miejsca były mieszane, lecz po przekroczeniu progu nowego lokum wątpliwości minęły. Mieszkanie leżało blisko plaży w starej, ale dobrze utrzymanej kamienicy. Nie było zbyt duże, ale bardzo przytulne. Najlepsze na jakie mogła pozwolić sobie pracując jako agentka nieruchomości. Zostało jeszcze nawet kilka euro na mały remont. Może czarne ściany i biała podłoga? Albo chociaż jakaś modna tapeta? - myślała. Jednak marzenia musiała odłożyć na później. Robiło się ciemno, a walizki nadal były w samochodzie. Odkręciła wszystkie grzejniki i postanowiła przytargać jak najwięcej. Jak każda kobieta miała sentyment do pięknych przedmiotów, więc było tego dość sporo. Ubrała ciepłą kurtkę i szalik, by następnie udać się po pierwszy karton. Motywowana głodem wybrała ten, który skrywał patelnie i inne kuchenne przedmioty. Po zaledwie dwudziestu minutach musiała jednak przyznać rację facetowi od przeprowadzek. Wniesienie zawartości tira ma 4 piętro było poza możliwościami drobnej dziewczyny. Rzuciła więc wszystko w przysłowiową "cholerę" i niechętni postanowiła wyłożyć kilka groszy za zrobienie tego przez zawodowców. Wróciła do środka i ujrzała swojego syna. Siedział pod grzejnikiem i raczył się jedzeniem z fast fooda. Xavier miał już 12 lat i z każdym dniem stawał się coraz przystojniejszym młodym mężczyzną. W mgnieniu oka z słodkiego i bezbronnego dziecka zmienił się w nastolatka. Na początku było jej bardzo ciężko z dzieckiem, bez rodziców, w sumie bez nikogo. Właśnie wtedy w życiu młodej matki pojawiła się babcia Catherine. To u niej w Paryżu zamieszkała razem z małym. Zawsze jej pomagała, starała się zrozumieć, a nie wyśmiać jak rodzice. Właśnie dlatego od czasu ucieczki nie miała z nimi żadnego kontaktu. Czy tęskniła? I to bardzo. Każdego dnia myślała o rodzinnym domu, o tym czy dobrze zrobiła. Oni jednak zadzwonili tylko raz. Wiedzieli gdzie jest, ale nawet nie przyjechali. Zapewne taka córka nie była ich godna. Byli zbyt zajęci robieniem kariery. Dziewczyna jednak nigdy nie lubiła użalać się nad sobą. Usiadła obok syna i postanowiłam cieszyć się pierwszym dniem w nowym miejscu. Sięgnęła do kubka z jedzeniem po kawałek kurczaka, lecz posunięcie to szybko okazało się wielkim błędem.
- Co to za ohyda?! - wrzasnęła jak oparzona, biegnąc w stronę kranu.
- Myślałam, że lubisz dużo ostrej papryczki. - odparł, zanosząc się śmiechem. Gdy to robił wyglądał zupełnie jak jego ojciec i to chyba jedyne ich wizerunkowe podobieństwo. Włosy i oczy miał zdecydowanie po matce, karnację także. Uśmiechu jednak nie dało się oszukać. On skrywał największy sekret.
- Pogadamy jak będzie czas kieszonkowego. - uśmiechnęła się zadziornie, by następnie zatopić usta w zimnej H2O.
- Pogadamy jak będzie czas wyprzedaży. - odgryzł się rozbawiony chłopiec.
- Jak na razie ja tu zarabiam. No chyba, że coś przegapiłam. - posłała mu groźne spojrzenie, lecz po chwili zaśmiała się.
- Mamo, a będę mógł jutro jechać z Davidem na stadion? - poprosił ze słodką miną, zmieniając temat.
- Ten Barcelony? - zapytała, szukając w torebce telefonu, który oznajmił sms'a.
- No!
- Pewnie, ale musicie uważać i ciepło się ubrać. - odparła z uśmiechem, podchodząc do okna. Odblokowała Samsunga i odczytała treść wiadomości - "Twój wybawca przybył! Otwieraj", który dodatkowo opatrzony był chyba tysiącem serduszek.
- Mamo! Nie jestem już małym dzieckiem. - wymamrotał niezadowolony nastolatek. Dziewczyna jednak dawno przestała go słuchać. Otworzyła drzwi i ujrzała za nimi swojego narzeczonego. Wysoki brunet miał w rękę bukiet róż i czekoladki. Shanti natychmiast rzuciła mu się w ramiona. Nie widziała mężczyzny prawie miesiąc i każdy dzień bez niego był prawdziwą torturą. Dziewczyna czuła, że przystojny Francuz może być tym jedynym. Stał się ojcem dla Xaviera, zawsze starał się jej pomóc, a co najważniejsze dawał jej miłość i bezpieczeństwo.
- Tak bardzo tęskniłam! - krzyczała szczęśliwa, całując kolejny raz z rzędu jego soczyste usta.
- Ale ja i tak bardziej! - odparł rozbawiony, obejmując ją w tali swoimi silnymi ramionami.
- Ale czemu jesteś tak szybko? Coś się stało? Przecież miałeś być we Francji jeszcze tydzień. - lustrowała jego twarz dociekliwym wzrokiem.
- Skarbie, wszystko jest dobrze. - odpowiedział, siląc się nawet na uśmiech, lecz dziewczyna szybko rozpoznała, że coś go trapi. Wpuściła mężczyznę do środka, prezent odłożyła na stolik, a chłopcu kazała iść obejrzeć swój pokój. Gdy już zostali sami postanowiła w końcu dowiedzieć się prawdy.
- Wywalili się z pracy, tak? - bardziej stwierdziła niż zapytała, stając przodem do okna, które skrywało delikatnie oświetlony krajobraz miasta.
- Kryzys jest, chcieli mi płacić mniej to odszedłem. Nie będę robić za takie pieniądze, mam honor. - stwierdził chłodnym tonem, siadając przy stole.
- A pomyślałeś może za co mamy utrzymać dziecko?! - wykrzyczała, rzucając w jego kierunku żółtym wazonem, a więc pierwszym przedmiotem, który wpadł jej do ręki.
- To nie mój bachor! Nie wystarczy ci, że robię mu za ojca?! - odparł naburmuszony Francuz, patrząc na nią z wyrzutem.
- Wynoś się stąd! - odpowiedziała wściekła. Nie chciała o nim myśleć w tym momencie, a co dopiero go oglądać. Złapała zdezorientowanego mężczyznę za rękę i odstawiła za drzwi. Ten nawet się nie awanturował. Był chyba na to zbyt dumny. Poprawił jedynie marynarkę i odszedł bez słowa. Dziewczyna wróciła do środka i zobaczyła swojego syna, po którego minie szybko wyczytała, że musiał słyszeć każde słowo.
- Nienawidzę go! - powiedział młody chłopiec. Podbiegł do niej i przytulił się mocno.
- Damy sobie radę, zobaczysz, Xavi, damy. - uśmiechnęła się nieznacznie, gładząc ręką jego blond włoski.
- Ojciec by taki nie był! On by nas kochał! - krzyknął, biegnąc do swojego pokoju. Położył się na swoim dużym łóżku i zakrył twarz poduszką, próbując zamaskować łzy. Blondynka usiadła obok niego. Było jej równie smutno jak chłopcu, ale musiała zachować spokój.
- Xavi, rozmawialiśmy już o tym milion razy. - wycedziła przez zęby.
- Czemu nie powiesz mi kim jest mój ojciec? - odwrócił się i spojrzał w oczy matki wzrokiem, którego żadna matka nie chciałaby ujrzeć u swojego dziecka. Wzrokiem pełnym żalu, pretensji, złości.
- To skomplikowane. - rzuciła krótko i bez jakichkolwiek emocji. - Śpij już, jest bardzo późno. - złożyła delikatny pocałunek na jego czole i opuściła pokój, zostawiając drzwi lekko uchylone, by mogło wpadać nimi światło z korytarza.
- I tak cię znajdę, tato. - powiedział już sam do siebie. Wyciągnął spod materaca stary rysunek. Spojrzał zaszklonym wzrokiem na twarz ojca, którą sam namalował. Była niezbyt wyrazista, zniszczona przez upływający czas. Dla chłopca jednak była cenniejsza niż największy diament. Przytulił obrazek do serca, okrył swoje zamarznięte ciało kocem i zamknął oczy, by po chwili odpłynąć w świat marzeń.
__________________________
Przeczuwam, że większość z Was aktualnie chce mnie zabić, no ale.. xd Chciałabym też podziękować za wszystkie komentarze, są bardzo motywujące, co przydaje się niesłychanie. Zwłaszcza, kiedy pogoda kompletnie odbiera chęci do życia ;/ Do następnego i miłego czytania <3
O no ja nie moge...
OdpowiedzUsuńniech ona powie Xavierowi o Crisie, noo :D
Ale wiem, wiem.. nie tak szybko :D
Buuuźka i czekam na nn :*
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na rozwój wydarzeń
Jakie zabić! Zabić to ja Cię mogę jak będziesz długo przeciągała dodanie dwójki! <3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne. Sposób, w jaki Ty piszesz opowiadania jest świetny! To jest takie... lekkie. W ogóle mnie nie męczy! Jeśli wiesz o co mi chodzi :D Mogę czytać, czytać, czytać i nie myślę "Boże, niech ten rozdział w końcu dobiegnie końca".
Mam nadzieję, że Shanti powie Xavi'emu (przy okazji piękne imię :>) o Crisie, bo jak sam się dowie to zdaje mi się, że będzie gorzej :c Już czekam na to pierwsze spotkanie, ahh! Teraz pytanie jak przedstawisz Crisa na początku. Ignorant? A może "wzruszy się"? Kurdę, nie mogę się doczekać!
Czekam na więcej i pozdrawiam!
To opowiadanie będzie fenomenalne,czuję to :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Ronaldo zareaguje,że ma syna. Dawaj już kolejny odcinek,bo nie zniosę czekania. ;*
Zabić to cię mogę, jak będziesz tutaj takie rzeczy opowiadała.
OdpowiedzUsuńNo niewiarygodne, że każdy z twoich blogów i ten również czyta mi się lekko i swobodnie. Bardzo mi się podoba. Ja jednak najbardziej czekam na spotkanie z Crisem i jego reakcji. Cóż, czekam na następny.
Rozdział cudowny :)Całę to opowiadanie jest naprawdę bardzo ciekawe .Czekam na rozwój akcji .Ciekawe czo chłopak znajdzie ojca :)Hehe .Dodawaj szybko następny :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Shanti powinna powiedzieć Xavierowi kto jest jego ojcem, ale z drugiej strony chłopak może się rozczarować. I tak źle i tak niedobrze. Mam nadzieję, że jakoś to wszystko się ułoży i niedługo pozna ojca, a co najważniejsze, on go nie odrzuci bo to najgorsze co można zrobić dziecku.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!
Serdecznie zapraszam do siebie na nowość:
http://betweenourhearts.blogspot.com/
Hej, czy mogłabyś mnie powiadamiać u mnie na blogu o nowościach tutaj? ;) http://strefa-id.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń+zapraszam na jedynkę!
Opowiadanie świetnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuń