Godzinę później sportowe auto milionera zaparkowało pod jego ogromnym domem. Piłkarz spojrzał jeszcze tylko w lusterko, by upewnić się, że jego wygląd jest nienaganny i ruszył do ciepłego wnętrza. Zanim jednak zrobił choćby dwa kroki, ujrzał w drzwiach postać swojej żony. Stała z rękami opartymi na biodrach, nerwowo tupiąc nogą. Nie trzeba było posiadać doktoratu z psychologii, by zauważyć w jakim jest nastroju. Podeszła do Portugalczyka i bez żadnych ogródek wymierzyła mu cios w policzek.
- Gdzie byłeś?! - wrzasnęła na całe gardło, dodając w stronę mężczyzny kilka wyzwisk w swoim rodzimym języku.
- W szpitalu. - odburknął, odsuwając ją na bok, po czym powędrował do salonu. Czuł, że dyskusja z nią, gdy jest w takim stanie to szaleństwo, więc wolał nawet jej nie podejmować. W głębi ducha wciąż liczył, że tym razem upiecze mu się, jak zresztą było zawsze. Zdjął więc kurtkę i rozsiadł się na kanapie, skupiając swoją uwagę na wielkim telewizorze. Rosjanka była jednak zbyt wojowniczo nastawiona, by odpuścić.
- Do szpitala to ty dopiero trafisz. - warknęła, wyrastając przed nim niewiadomo skąd.
- Irina, to naprawdę była kryzysowa sytuacja, skarbie. - wskazał jej miejsce obok siebie, uśmiechając się zalotnie. Sądził, że to coś da, lecz efekt był zgoła inny do zamierzonego.
- Jeśli twój popęd seksualny naprawdę jest takim kryzysem to może wykorzystaj go na mnie! Chyba, że moja inteligencja i piękno cię przytłaczają. - odparła z ironicznym uśmieszkiem. Tego piłkarz już nie był wstanie wytrzymać ze spokojem. Nienawidził, kiedy ktoś traktował go w taki sposób. Wstał z miejsca, podszedł do kobiety na niebezpieczną odległość i spojrzał w jej oczy, które wręcz zionęły nienawiścią. Miał ochotę powiedzieć jej milion przykrych rzeczy, ale doszedł do wniosku, że korzystniej będzie ugryźć się w język.
- Daj mi święty spokój. - rzucił pod nosem, odsunął ją na bok i postanowił ulotnić się stąd najszybciej, jak tylko to możliwe. Kłótnie były ostatnią rzeczą, której teraz pragnął. Wziął z lodówki butelkę wódki, resztki pizzy i już miał szykować się do opuszczenia domu, gdy nagle w kuchni pojawił się jego zaspany synek. Podszedł do swojego ojca w piżamce w piłki, z misiem w ręku i po prostu przytulił się mocno. Młody chłopiec sprawił, że całe zdenerwowanie uciekło z umysłu mężczyzny w ułamku sekundy. Piłkarz klęknął przed nim, obserwując każdy fragment jego twarzy. Nie widział synka zaledwie miesiąc, lecz zmienił się on nie do poznania. Chłopiec urósł dobrych kilka centymetrów, jego krótkie włoski zmieniły się w burzę loków, które niemalże zasłaniały jego twarz. Portugalczyk poczuł się strasznie, widząc, że przegapił tyle ważnych wydarzeń w życiu swojego syna. Może po prostu nie zasługiwał na bycie ojcem kogokolwiek?
- Tatusiu, czemu już nas nie potrzebujesz? - odzywał się maluch, smutnym wzrokiem spoglądając w biały dywan pod jego małymi stopami.
- Nie potrzebuję? Synku, co ty mówisz? Kocham cię najbardziej na świecie. - odpowiedział zaskoczony, gładząc dłonią zimny policzek chłopca.
- Mama mówiła, że już nas nie chcesz. - wyjaśnił ojcu, próbując powstrzymać łzy, które jego czekoladowe oczka produkowały wbrew woli. Mężczyzna słysząc słysząc słowa swojego dziecka poczuł się, jak osoba, której nienawidził najbardziej na świecie - jak jego własny ojciec. Obiecywał sobie, że kiedyś będzie całkiem inny niż on, a teraz? Teraz był w oczach bilskich taki sam, a może i jeszcze gorszy.
- Synku, mama mówiła głupoty. Tatuś miał ostatnio dużo pracy, ale to nie znaczy, że cię nie kocham. Jesteś dla mnie najważniejszy. - wyjaśnił, tuląc przedszkolaka najmocniej, jak tylko umiał. Tak, jakby chciał ukryć go i przy okazji siebie przed całym światem.
- Tatusiu, będziesz dziś spał ze mną? - poprosił nagle, pierwszy raz tego wieczora ukazując swój uśmiech. Mężczyzna od razu skinął głową, widząc iskierki radości w oczach chłopca.
- Tylko porozmawiam z mamą, poczekaj chwilę. - posadził czterolatka przy blacie kuchennym i dał mu szklankę soku pomarańczowego. Jego następne posunięcie łatwo odgadnąć. Wyrwał swojej żonie telefon, którym zacięcie się bawiła i rzucił nim o ścianę. Chwycił mocno jej rękę, obserwując przerażenie w jej zielonych oczach.
- Czy ty naprawdę tak mnie nienawidzisz? - syknął pod nosem, powstrzymując się, żeby nie zrobić jej nic poważnego, o czym wbrew sobie marzył w tym momencie.
- Ty mnie w ogóle nie zauważasz, po co ci w ogóle jestem?! Jesteś dziwkarzem i to się nigdy nie zmieni. Liczyłam na to, ale zawsze będziesz mieć wszystkich w dupie. - odpowiedziała mu ze łzami w oczach. Gdy poczuła, że dłoń piłkarza rozluźniła swój uścisk wyrwała się mu, złapała swój płaszcz i ruszyła szybkim krokiem w stronę drzwi. - Kochałam cię, o ile to cię kiedykolwiek obchodziło. - dodała na odchodne, by następnie zniknąć za masywnymi drzwiami. Wsiadła do swojego auta i po prostu odjechała w nieznanym kierunku. Cristiano tylko stał. Stał w miejscu i wciąż nie mógł uwierzyć, że to już koniec. Wszystko, co budował przez poprzednie lata upadło niczym zamek ze szkła, skrupulatnie niszczony już od dawna. Został sam z synem, z milionem kolejnych problemów i żalem w sercu. Sam jedyny.
Następny dzień piłkarz zaczął o 10:30. Przetarł zaspane oczy i ujrzał puste miejsce obok siebie. Skrycie liczył, że wczorajszy dzień był jedynie jednym z jego sennych koszmarów, lecz rzeczywistość okazała się być okrutna. Irina odeszła i tym razem chyba na dobre. Mężczyzna sam już nie wiedział, co czuł w związku z tym. Ludzie przeważnie po stracie ukochanej osoby czują strach, niedowierzanie, wyrzuty sumienia. On jednak nie czuł kompletnie nic. Obojętność wypełniała jego serce, sprawiając, że coraz bardziej zaczynał sądzić, że coś z nim nie tak. Jednak pozbierał się z łóżka i postanowił nie myśleć o tym więcej. Takie wyjście wydawało mu się najłatwiejszą z opcji. Ubrał pierwsze lepsze dresy i zszedł do salonu, nawet nie czesząc się uprzednio. Na dole powitał go widok swojej matki i synka, który malował obrazek farbami. Starsza kobieta od razu rozpoznała, że syn musiał mieć gorsze dni. Podała mu kubek ciepłej herbaty i usadziła go przy stole przed solidną porcją naleśników.
- To teraz mów mi o co chodzi. - zażądała, siadając na przeciwko syna, który kreślił widelcem nieokreślone byty z czekolady na swoim daniu.
- Mamo, to jest skomplikowane. - rzucił pod nosem, próbując jakoś wymigać się od opowieści.
- Synku, wierzę, że jeśli porozmawiasz na spokojnie z Iriną to na pewno..
- Nie chodzi o nią! - przerwał jej zdecydowanym tonem. - Chodzi o to, że mam syna. - dodał prawie szeptem, smutnym wzrokiem wpatrując się w postać swojej matki.
- Cristiano, może i jestem stara, ale masz go od 4 lat, naprawdę zdążyłam zauważyć. - odparła, próbując powstrzymać się od śmiechu.
- Mam jeszcze jednego. Ma na imię Xavier i niedługo skończy 12 lat. - westchnął cicho, odsuwając jedzenie na bok. Uznał, że w tej sytuacji i tak nic nie przełknie, a jak umrze z głodu to w sumie jeszcze lepiej.
- I niby gdzie on teraz jest? W szafie go od 12 lat trzymasz? - zapytała z przekąsem, wciąż powątpiewając w szczerość jego słów.
- Widzę, że i tak mi nie wierzysz, więc jadę załatwić swoje sprawy, a ty przed wyjazdem do Portugalii odstaw Juniora do przedszkola. Później go zabiorę, jak będę wracał. - rzucił naburmuszony, odchodząc od stołu. Złapał swoją kurtkę, pożegnał się z chłopcem i opuścił mieszkanie.
Dzień w szpitalnej rzeczywistości także nadszedł w zastraszającym tempie. Shanti i Xavier nie spali już jednak od dawna. Siedzieli na przeciw siebie, próbując zidentyfikować zwłoki na swoich talerzach. Coś, co nazwano kurczakiem przypomniało bardziej przejechanego psa, a sałata była bliska przekształcenia się nowy organizm żywy. Nic nie dorównywało jednak deserowi, którym była galaretka z 'niespodzianką'.
- Mamo, na pewno jedzenie tego jest bezpieczne? - zwątpił nastolatek, obracając talerz, by przyjrzeć się daniu najlepiej, jak to możliwe. - Chyba widzę tutaj czyjeś włosy.. - dodał z obrzydzeniem.
- Na pewno nie jest tak straszne. - odparła, wymuszając uśmiech. - Tylko po prostu trzeba się przyzwyczaić. - mruknęła, zbliżając kawałek 'galaretki' do ust. Jej zapach był porażający, lecz niestety w złym tego słowa znaczeniu.
- Mamo, a zęby to mam rozumieć takie dodatkowe witaminki? - zaśmiał się, z zaciekawieniem grzebiąc widelcem w deserze.
- Wiesz, w sumie jest tydzień miłosierdzia.. - zaczęła cichym głosem, zgarniając wszystko do znalezionej reklamówki. - Podzielimy się z Cristiano, niech wie, że o nim myślimy. - dokończyła z zadowoleniem.
- Nie jesteś zła, że chciałem z nim trochę pomieszkać? - zmienił temat, spuszczając smutno głowę. - Mimo wszystko to mój ojciec, chciałbym coś o nim wiedzieć. - westchnął cicho, bawiąc się palcami.
- Xavier.. - uśmiechnęła się ciepło, siadając obok niego. Pogładziła dłonią jego plecy, jakby chcąc przekazać mu choć trochę radości. - Cristiano jest twoim ojcem, nie mogłabym być zła. Dla twojego dobra oboje zrobimy wszystko, co tylko możliwe. - wyjaśniła spokojnym tonem.
- Ale chyba za bardzo go nie lubisz. - zauważył trafnie, świdrując jej twarz swoimi dużymi oczami.
- Xavi, to jest skomplikowane..
- Tak, wszystko zawsze dla ciebie jest skomplikowane. Normalnie CSI Miami 2.0 - prychnął śmiechem, krzyżując ręce na piersi.
- A może sprawdzisz czy wszystko mamy? Cristiano zaraz powinien po nas przyjechać. - zmarszczyła brwi, próbując zmienić temat. Nastolatek jednak ani myślał współpracować.
- Powinnaś się z nim pogodzić. - wygłosił z powagą.
- Ale my się w ogóle nie kłócimy! - zaprzeczyła zdecydowanie, podchodząc do ogromnego okna, kryjącego białe widoki. Oparła się na dłoniach o stary parapet, żałując, że nie może teraz zapalić papierosa.
- Tak, wy jedynie tak z grzeczności jeździcie po sobie, jak Hitler po Warszawie. - stwierdził z ironią.
- Xavi.. - warknęła, próbując zrobić kilka wdechów i wydechów, by uspokoić się choć trochę.
- Idę pooglądać korytarz, żegnam. - trzasnął drzwiami, opuszczając pomieszczenie.
Na miejsce spotkania mężczyzna dotarł nieźle spóźniony. Postawił auto na zakazie, stwierdzając, że przecież jemu i tak nic nie grozi, po czym pobiegł ile sił w nogach pod salę syna. Na szpitalnym korytarzu szybko dostrzegł zdenerwowaną Shanti i znudzonego chłopca, który grał na telefonie, podpierając ścianę. Dziewczyną wepchnęła mu swoje rzeczy i bez słowa zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu. Widok przeważnie idealnie ubranego piłkarza w dresie i kupce poplątanego siana na głowie był dla niej czymś zupełnie nowym. Obeszła go z każdej strony, jakby chcąc sprawdzić czy nie pomyliła osób. Ronaldo jednak był jak najbardziej w wersji oryginalnej.
- Nie gap się na mnie, tylko chodź, bo zaraz ktoś podkapuje do mediów i będziemy mieli tragedię. - mruknął pod nosem, ruszając w stronę wyjścia. Nie miał nawet siły na ich rytualne kłótnie. Czym prędzej wpakował wszystko do czerwonego Ferrari i zajął miejsce w cieplutkim fotelu. Spojrzał w lusterko, widząc w nim na tylnym siedzeniu swojego syna, obserwującego z zadziwieniem każdy szczegół auta. Mimowolnie na twarzy piłkarza pojawił się zarys uśmiechu. Cieszył się, że młody coraz pozytywniej podchodził do całej sytuacji.
- Cristiano, możemy w końcu ruszyć? Nie żebym narzekała, ale jest mi cholernie zimno. - warknęła zdenerwowana Shanti, wyrywając piłkarza z krainy myśli.
- Już, przepraszam. - odparł lekko zmieszany, szybko wsadzając kluczyk do stacyjki. Kilka sekund później w końcu ruszył z piskiem opon. Droga przez zakorkowany Madryt ciągnęła się niemiłosiernie, lecz żaden z pasażerów samochodu nie miał odwagi wymówić choćby słowo. Chłopiec wlepił wzrok w ekran ukochanego cudu techniki, dziewczyna oparła głowę o szybę w taki sposób, by przypadkiem nie spotkać wzrokiem Ronaldo. Jednie piłkarz co kilka sekund zerkał w jej stronę, jakby czynność ta była jego uzależnieniem. Im droga była dłuższa, tym bardziej dochodził do wniosku, że dziewczyna jest kompletnym przeciwieństwem Iriny. Rosjanka bez wątpienia mogła być kanonem piękna dla wielu, lecz blada skóra i delikatność tej małej osóbki obok niego sprawiała, że bez wątpienia działała na zmysły o wiele mocniej.
W końcu po godzinie dotarli pod posiadłość piłkarza. Dziewczyna otworzyła oczy ze zdumienia, widząc jak ogromny jest to dom. W ogrodzie widać było mnóstwo zieleni, nieco dalej był basen. W środku wrażenie było jeszcze lepsze. Otwarta przestrzeń i nowoczesne rozwiązania były zdecydowanie w jej stylu. Metraż mieszkania także robił wrażenie. Był to raczej mały zamek ze snów, a nie dom mieszkalny. Jednakże fakt, że właścicielem tego wszystkiego był największy ignorant i debil pod słońcem sprawiał, że wszystkie dobre opinie ulegały degradacji. Xavier prawie od razu pognał do pokoju, do którego klucz otrzymał od ojca, a Portugalka podeszła do szafki i wzięła do ręki jakieś zdjęcie, podczas gdy Ronaldo walczył z bagażami. Na owej fotografii był synek piłkarza, Cristiano Junior. Wyglądał na bardzo szczęśliwego. Stał w koszulce z numerem ojca, a w ręku trzymał piłkę. Dziewczyna musiała przyznać, że widok ten był rozkoszny, a mały był naprawdę ślicznym dzieckiem.
- Później go poznasz, spokojnie. - usłyszała z plecami roześmiany głos mężczyzny. Instynktownie lekko speszona odłożyła przedmiot.
- Zastanawiam się, jak mu nas przedstawisz. - prychnęła śmiechem, po czym powędrowała w stronę schodów, by znaleźć się w końcu w swoim pokoju, bez niego co najważniejsze. Szybko jednak zatrzymał ją głos znienawidzonego towarzysza.
- Wiesz, bo będzie problem z twoją sypialnią. - wydukał pod nosem, stojąc w niezmienionym miejscu i drapiąc się po głowie z miną niewiniątka.
- Jaki problem? Co ty znowu kombinujesz? - warknęła pod nosem, zaciskając mocno swoje pięści. Mężczyzna podszedł do niej i wlepił wzrok w podłogę, kręcąc się w miejscu niczym małe dziecko.
- Shanti, mam za mało sypialni, więc musisz spać ze mną. - wyjaśnił na jednym wdechu, wciąż posyłając jej ten w jego mniemaniu słodki, a tak naprawdę raczej denerwujący i fałszywy uśmiech.
- Chyba najpierw musiałbyś mnie zabić! - wrzasnęła w jego kierunku, biegnąc w stronę pierwszego lepszego pokoju. Jak się okazało była to właśnie sypialnia piłkarza. Była pewna, że mężczyzna robi wszystko specjalnie, więc postanowiła umilić mu wspólne zamieszkiwanie najbardziej, jak tylko mogła. Zabrała z łóżka całą pościel i dumnym krokiem zniosła do salonu, gdzie wyrzuciła wszystko na kanapę.
- Tu jest strasznie niewygodnie, ale jeśli aż tak się mnie boisz. - szybko dopadł ją rozbawiony napastnik, który niczym spod ziemi wyrósł tuż za jej plecami.
- Kotku, my się chyba nie rozumiemy. - zalotnie poruszyła rzęsami, patrząc prosto w jego czekoladowe oczy. - Spać tutaj będzie tylko i wyłącznie twój zrozumiały zadek. - dodała naburmuszona, po czym odeszła na górę, by w końcu zyskać chwilę spokoju.
________________________________
No to tak..
Miałam uczyć się historii na sprawdzian, a wyszło, jak zawsze xd No więc miłego czytania, serdecznie dziękuję za komentarze i pozdrawiam wszystkich <33 xoxo
Ps : Za wszystkie błędy przepraszam, lecz po prostu mistrzem ortografii nie jestem ( niestety ), wiele mi ucieka, bo piszę na tablecie i tak wychodzi ( niestety ) ;/
świetny jak zawsze
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa reakcji Juniora i tego co Shanti jeszcze wywinie Crisowi
czekam na next
Hej! Rozdział jak zawsze cudowny! :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Irinie, że tak zareagowała. Jest jak jest, ale żadna kobieta nie zasługuje, żeby facet traktował ją jak jakieś popychadło. No ale dzięki temu, że tak się stało, Cristiano będzie mógł w końcu skupić się tylko na Shanti :D
Ogólnie ciekawe czy Junior i Xavi się polubią... No i jak długo Cris wytrzyma na tej nieszczęsnej kanapie :P Najważniejsze, żeby w końcu wyjaśnili sobie nieporozumienia z przeszłości, bo inaczej to nic z tego nie będzie :(
No więc czekam co tam dalej wykombinujesz dla bohaterów :)
Całuję mocno!
Czwórka u mnie. Zapraszam :)
Usuńfuck yea ^^ nawet nie wiesz jak się cieszę, że Irina wreszcie zniknęła z życia Ronaldo. ten związek i tak prędzej czy później by się rozpadł. niby jej się nie dziwię, że odeszła, bo chyba każda kobieta tak by się właśnie zachowała jakby została tak potraktowana przez faceta. nawet mi jej szkoda, ale tylko troszkę. ;)
OdpowiedzUsuńCristiano z pewnością się wyśpi w tym salonie, hahah, no ale czego on się spodziewał? ;p bardzo ciekawi mnie jak Junior zareaguje na to, że ma brata. z jeden strony może poczuć się zazdrosny, bo przecież zazwyczaj miał tatę na wyłącznośc, ale z drugiej rodzeńswto to przecież fajna sprawa a Xavi to dobry chłopak i mimo takiej różnicy wieku młodszym braciszkiem się zaopiekuje *-*
ah *-* czekam na kolejny! :D
Jejku, jaki długi rozdział! <3 Ojoj, no to chyba naprawdę koniec Iriny i Cristiano, choć wydaję mi się, że Rosjanka jeszcze trochę namiesza w życiu Portugalczyka. Ciekawe jak piłkarz przedstawi swojemu synowi Shanti i Xaviego no i jak tamten zareaguje. Czy od razu zaprzyjaźni się z dwunastolatkiem, czy będzie zgoła inaczej?
OdpowiedzUsuń:**
Irinka uciekła, przynajmniej jeden problem z głowy :)
OdpowiedzUsuńRonaldo nieźle sobie wykombinował to, że Shanti ma z nim spać. A ona była jeszcze lepsza karząc mu spać na kanapie. ^^
Czekam na następny i pozdrawiam. :P
No i zapraszam na nowy rozdział :D
http://siete-jugadores.blogspot.com/
Odcinek cudo :)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się,kiedy mały mówił do Crisa,że już go nie potrzebuje :(.
A roześmiałam się przy końcówce :D
http://co-z-nami-bedzie.blogspot.com/2014/02/7nie-prosze-o-wiecejniz-mozesz-mi-dac.html nowość :)
Ojoj, ale się zadziało! Aż mi się buzia cieszy, kiedy widzę takie dłuuuugaśne rozdziały, haha :D I tak powinnać pisać zawsze :P
OdpowiedzUsuńNo cóż...nie mogę powstrzymać uśmiechu - mówię szczerze. To wszystko przez to, że Irina to już przeszłość. Okej, to troszkę wredne, wiem, bo przecież ona też ma uczucia i musi cierpieć przez Ronaldo, ale jednak... Teraz miejsce u boku Criastiano jest wolne, hihi (if u know what i mean) :3
Ja również jestem ciekawa reakcji Juniora na Xaviego. Zgadzam się, że ten drugi jest naprawdę wspaniałym dzieckiem i zapewne będzie się cieszył, ale wiadomo, jak to jest z dziećmi... Zazdrość, pretensje, że temu drugiemu poświęca się więcej uwagi, itd. Coś czuję, że nie będzie za kolorowo. (ach, ten mój pesymizm) :c
Teraz pozostaje mi tylko czekać na rozwój sytuacji. Buziaki :)*
Długi rozdział mm <3 Trudno mi opisać to wszystko, bo jest genialny. Jestem ciekawa reakcji Juniora jak się dowie o nich. Weny ;*
OdpowiedzUsuńcudowne:) uwielbiam te opowiadanie
OdpowiedzUsuńkiedy kolejna część ?:)proszE jak najszybciej :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział http://amor-a-largo.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Kiedy kolejna część ? Opowiadanie cudowne :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie wygrało z nauką fizyki, kto by się spodziewał
OdpowiedzUsuń